Legia pokonuje Radomiak: nowa jakość, nowi bohaterowie


Legia Warszawa wygrywa mecz z Radomiakiem Radom wynikiem 4:1, będąc znacznie lepszym zespołem na przestrzeni całego spotkania

14 września 2025 Legia pokonuje Radomiak: nowa jakość, nowi bohaterowie
Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa

Legia Warszawa podjęła u siebie Radomiaka Radom i wygrała 4:1. Wynik mógłby sugerować, że „Wojskowi” rozegrali świetne zawody. Choć rzeczywiście byli lepsi od zespołu gości (to nie ulega wątpliwości), całościowo nie był to wybitny mecz ekipy Edwarda Iordănescu. Podopieczni João Henriquesa wyglądali natomiast na tyle słabo, że innego wyniku być tu nie mogło. Gole dla „Wojskowych” strzelali kolejno Jurgen Elitim, Damian Szymański, Mileta Rajović oraz Paweł Wszołek. Bramkę honorową dla „Zielonych” zdobył Adrian Diéguez.


Udostępnij na Udostępnij na

Legia wygrała, więc może się cieszyć, szczególnie biorąc pod uwagę podniesione oczekiwania wobec niej po ostatnich udanych ruchach transferowych. Pomijając jednak sam wynik, nie było to perfekcyjne spotkanie w wykonaniu „Wojskowych”, a zwycięstwo w dużej mierze wynikało ze słabej dyspozycji Radomiaka, na czele z bramkarzem Filipem Majchrowiczem. Czas na wnioski — a tych jest naprawdę sporo!

Większe i mniejsze debiuty

Debiutantów po stronie Legii Warszawa w meczu z Radomiakiem było w sumie pięciu: Ermal Krasniqi, Noah Weißhaupt, Kamil Piątkowski, Antonio Čolak i Kacper Urbański. Najmniej czasu na boisku spędziła ostatnia dwójka, ponieważ trener Legii wpuścił ich dopiero na ostatnie 10 minut. Ze względu na ograniczony czas obaj pozostali raczej bez większego wpływu na przebieg meczu, ale z kronikarskiego obowiązku warto o tym wspomnieć. Znacznie więcej można powiedzieć o Noahu Weißhauptcie, który zaliczył naprawdę udany i aktywny występ, mimo że miał na pokazanie się zaledwie niecałe pół godziny. Zastąpił Ermala Krasniqiego, który z kolei wyglądał dość przeciętnie. Weißhaupt zrobił zdecydowanie lepsze wrażenie i daje nadzieję na kolejne mecze w jego wykonaniu – być może już w dłuższym wymiarze czasowym. Liczne napędzanie akcji ofensywnych przekonało do niego kibiców, a poziom jego rozegrania piłki również może robić wrażenie.

Najwięcej minut spośród debiutantów dostał oczywiście Kamil Piątkowski. Choć to obrońca o nieco innym profilu, było jasne, że został ściągnięty do Legii jako następca Jana Ziółkowskiego, który jeszcze niedawno – grając jako zawodnik „Wojskowych” – występował w zasadzie we wszystkich meczach początku sezonu. Toteż mimo krótkiego stażu w drużynie, to właśnie Piątkowski wyszedł w podstawowym składzie. I zdecydowanie nie zawiódł.

Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa
Legia Warszawa / Mateusz Kostrzewa

Interwencje, dalekie podania do przodu, pewne wyprowadzanie piłki – w zasadzie wszystko to, z czego Piątkowski był znany jeszcze jako piłkarz Rakowa Częstochowa. W dodatku nie było widać po nim presji debiutu – biła od niego ogromna pewność siebie. W takiej formie może stworzyć wraz ze Steve’em Kapuadim, który niedawno przedłużył kontrakt z klubem do 2028 roku, jeden z najlepszych duetów środkowych obrońców w całej lidze. Kibice nie będą długo tęsknić za Ziółkowskim – przyszedł godny następca. I nie ma w tym cienia przesady. Piątkowski wyglądał świetnie i był jednym z najlepszych oraz najpewniejszych zawodników na boisku.

MVP – przed państwem Damian Szymański

Damian Szymański był świetny, tym bardziej że był to jego pierwszy mecz w wyjściowym składzie Legii. Już wcześniej prezentował się dobrze, a dziś przerósł samego siebie. Był fantastyczny – i na pewno lepszy od Rafała Augustyniaka, któremu od dłuższego czasu daleko do optymalnej dyspozycji. Szymański daje to, czego nie był w stanie zagwarantować były zawodnik rosyjskiego Uralu: podanie otwierające, zwrotność, dynamikę… A do tego doskonale odnajduje się w polu karnym (co potwierdził golem). Nie odmawiamy Augustyniakowi zasług dla Legii – w ostatnich latach był ważnym piłkarzem klubu. Jednak od pewnego czasu widać, że stracił swoje atuty. Przy naprawdę jakościowym Damianie Szymańskim 31-latek wygląda jak amator. „Szymi” pokazał, jak wiele Legii brakuje, gdy trener decyduje się stawiać na Augustyniaka kosztem jego miejsca w składzie. Przepaść jest ogromna.

Sam Augustyniak, niestety, nie jest już zawodnikiem na poziomie Legii Warszawa – utracił kluczowe walory i patrząc pragmatycznie, stał się w tym momencie dla drużyny bezużyteczny. A Szymański? To zupełnie inna, wyższa jakość. Były piłkarz AEK-u Ateny gwarantuje spokój i nieprzypadkowo został określony mianem MVP spotkania. Najwięcej kontaktów z piłką, najwięcej przechwytów – ogólnie mecz niemal perfekcyjny. Trudno wyobrazić sobie, by trener Iordănescu odstawił go teraz od składu. Z nim Legia wygląda zdecydowanie lepiej.

Na szczególną uwagę zasługuje też jego współpraca z Elitim. W takim ustawieniu Bartosz Kapustka nie musi angażować się aż tak bardzo w grę defensywną, jak dotąd, co również wychodzi mu na dobre. Zyskuje więc nie tylko on, ale i cała drużyna. Patrząc w przyszłość, skorzysta na tym również Kacper Urbański, który dysponuje jeszcze większym potencjałem ofensywnym niż wspomniany Kapustka. Odpowiedzialność za defensywę będzie rozłożona na mniejszą grupę piłkarzy, co tylko zwiększy możliwości Legii w ataku.

Czego Legii brakuje?

Czy po tych świetnych transferach można nazwać Legię zespołem kompletnym – przynajmniej w skali polskiej ligi? Niestety, niekoniecznie. Do niektórych pozycji można mieć pewne wątpliwości… Przede wszystkim dotyczy to ataku, w którym dziś nie wyglądał dobrze ani Krasniqi, ani Bicza­chczian. Wciąż trwają też poszukiwania nowej „dziewiątki”. Rajović co prawda zdobył bramkę przeciwko Radomiakowi, ale jego pobyt w Warszawie do tej pory trudno uznać za szczególnie udany. Do drużyny dołączył również Čolak. Na razie jawi się jednak raczej jako opcja rezerwowa. A że klub będzie grał na kilku frontach i na każdym chce coś osiągnąć, Legia prawdopodobnie zainwestuje w jeszcze jednego napastnika – tak przynajmniej wskazują przecieki medialne. Tym bardziej, że kontuzjowany jest niestety jej najlepszy strzelec początku sezonu – Jean-Pierre Nsame…

Legia Warszawa

Atak wydaje się więc w tej chwili najsłabszym punktem Legii. Krasniqi po debiucie pozostaje niewiadomą, a Bicza­chczian miewa różne mecze i na razie trudno oczekiwać od niego stabilizacji (choć ostatnio bywało z tym lepiej). Ogólny obraz Legii jest jednak bardzo pozytywny. To najlepsza i najszersza kadra od dawna, prowadzona przez trenera, który potrzebuje czasu, ale wydaje się mieć pomysł na zbudowanie w Warszawie potęgi. Do tego dochodzi zarząd, który skutecznie wspiera go, sprowadzając coraz to nowych zawodników.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze